Jakiś czas temu można było w Biedronce nabyć w promocyjnej cenie lip tint Bell. Ja skusiłam się na ten z pomarańczową zakrętką. Muszę jednak przyznać, że po otwarciu opakowania doznałam zawodu, gdyż lip tint okazał się raczej bardziej różowy niż pomarańczowy. Oczywiście nie oczekiwałam neonowego pomarańczu, ale mimo wszystko góra opakowania sugeruje inny kolor. A ja nie przepadam za różem na moich ustach.
Obietnice producenta:
Rzeczywiście lip tint dobrze trzyma się na ustach i nie pozostawia śladów np. na szklance czy policzku mojego S :) Niestety zauważyłam, że podczas jedzenia nie pozostaje nietknięty, ale nie mam mu tego za złe.
Zapach lip tinta jest słodki. Mi niespecjalnie się podoba, ale też nie przeszkadza mi jakoś szczególnie w jego używaniu. Po pomalowaniu ust i oblizaniu wyczuwalny jest taki cierpki smak na ustach ale tylko przez chwilę.
Tak wygląda kolor na skórze nadgarstka:
Widać tu, że ma on odcień różowo-landrynkowy. Konsystencja jest dość rzadka. Dobrze się nim maluje usta.
I jeszcze na ustach. Zdjęcie pierwsze to usta niepomalowane.
A tu pomalowane:
Lip tint rzeczywiście wtapia się w usta. Nie tworzy tłustej warstwy jak błyszczyki. Jest to dla mnie dużym plusem zwłaszcza jak mam rozpuszczone włosy, ponieważ nie przyklejają mi się one do ust. Czytałam opinie, że lip tint wysusza usta. W moim przypadku tego nie zauważyłam.
Ogólnie myślę, że to fajny kosmetyk. Jedynie kolor jest dla mnie trochę nietrafiony. Myślę jednak, że skuszę się za jakiś czas na inny lip tint. Ale tym razem kupię w drogerii, gdzie faktycznie mogę sprawdzić kolor.
Tinty Bell uwielbiam ale te w oryginalnej wersji nie biedronkowej.
OdpowiedzUsuńOryginały są intensywne, mają nasycone kolory. Takie lubię :)
Zresztą pokazywałam kiedyś wszystkie 3 które mam.
Tak to jest z tymi biedronkowymi kosmetykami. Nie ma testerów, więc nie ma jak sprawdzić, co dokładnie się kupuje :/
Usuń